www.bikeman.plwww.mtb-cup.comwww.4energy.plwww.arnik.com.plwww.bicycle.plwww.rmdbikeco.pl
Nasz serwis jest też dostępny w formacie WAP:
http://tagtag.com/ppcmtb
Przeglądarka WAP

©

Trasy

Malta - Luboń - Puszczykowo - Jarosławiec - Rosnówko - Trzebaw - Dymaczewo Stare - Górka - Puszczykowo - Luboń - Poznań
DYSTANS: ok. 90 km
CZAS JAZDY (bez przerw): ok. 4,5 h
TRUDNOŚĆ: 5/5
PRZYRODA: 5/5

OGÓLNA CHARAKTERYSTYKA

To jedna z najciekawszych tras w pobliżu Poznania. I chyba najbardziej przez nas lubiana. To trasa dość wymagająca, głównie ze względu na dystans, ale nie można się na niej nudzić. Praktycznie przez cały czas jedziemy dróżkami i ścieżkami. Bardzo rzadko przecinamy asfalt (nie licząc wyjazdu z Poznania). Wspaniała przyroda i piękne widoki sprawiają, że warto się tu wybrać nawet z całą rodziną i zatrzymać się na którymś z leśnych parkingów (np. nad Wartą). Po drodze niewiele jest miejsc, gdzie można kupić coś do jedzenia i picia. Dlatego warto wziąć ze sobą jakiś prowiant, a latem co najmniej jedną butelkę z napojem (polecam Camelbaka). Opisana trasa jest najlepszym sposobem na "bezkolizyjne" dostanie się do Wielkopolskiego Parku Narodowego. Chcąc przejechać całą trasę warto zaopatrzyć się w mapę. W WPN-ie łatwo można zgubić znakowany szlak

OPIS TRASY

Wyruszamy jak zwykle spod Ąródełka na Malcie. Jedziemy w kierunku ul. Zamenhoffa. Przecinamy ulicę i jedziemy dalej chodnikiem. Przejeżdżamy obok Politechniki i skręcamy na most św. Rocha. Za mostem skręcamy w lewo, w alejkę biegnącą na wałach nad Wartą. Odbijamy nieznacznie w prawo, tak, aby dostać się do przejścia dla pieszych. Przecinamy ul. Królowej Jadwigi i znajdujemy po drugiej stronie chodnik biegnący na tyłach stacji paliw ESSO.

Chodnik ten po pewnym czasie zamienia się w drogę gruntową, a następnie w ścieżkę, którą dojeżdżamy do następnego mostu. Przejeżdżamy pod nim po betonowych płytach (uwaga na szkło z porozbijanch butelek). Za mostem skręcamy w prawo, na ścieżkę znów biegnącą na wałach nad Wartą. Prowadzi ona nas wzdłuż trasy biegnącej do Lubonia. Nie przecina jej jednak. Przejeżdżając pod wiaduktem kolejowym znajdujemy się w parku z malowniczymi stawami.

Nigdzie nie skręcając wydostajemy się z parku krótkim stromym podjazdem na szeroki chodnik biegnący wzdłuż ulicy. Skręcamy w lewo. Po przejechaniu paruset metrów znów skręcamy w lewo w polną drogę biegnącą w kierunku Warty. Przed drzewami skręcamy w prawo i jedziemy dalej wzdłuż płotu, aż do asfaltowej ulicy, na której musimy skręcić w lewo. Po kilkuset metrach docieramy do skrzyżowania, na którym odbijamy lekko w lewo. Znajdujemy się na wałach przeciwpowodziowych nad Wartą. Zjeżdżamy z nich na ścieżkę i jedziemy nią w prawo, wzdłuż rzeki.

Gdy wjedziemy w perwsze drzewa sosnowego lasu - !uwaga! - nie jedziemy dalej nad Wartą, ale odbijamy w prawo, w dróżkę prowadzącą do środka lasu. Po chwili wyjeżdżamy na piaszczystą drogę, na której poruszamy się w prawo. Na następnym skrzyżowaniu - w lewo. Za wysokim nasypem skręcamy w prawo, w brzózki. Wąską ścieżką docieramy do zabudowań. Przejeżdżamy mostek i kierujemy się w lewo. Wszystko to wygląda bardzo chaotycznie, ale trudno się tam zgubić ;-) Przejeżdżamy przez tory kolejowe i zjeżdżamy ścieżką obok schodów. Znajdujemy się znów nad Wartą.

Dojeżdżamy do łączki, na której ktoś kiedyś próbował zrobić boisko do gry w piłkę (stoją tam dwie bramki). Teren jest tam dość podmokły, więc uważajcie po wiosennych/jesiennych opadach. Przedzieramy się przez "murawę" boiska i wjeżdżamy w gęsty las. Od tej chwili będzie trochę łatwiej. Szlak rowerowy jest oznakowany (czarno-żółte pasy). Po drodze przejeżdżamy malownicze drewniane mostki rozciągnięte nad strumyczkami (tak, tak - strumyczkami!). Tutaj można poszaleć. Ścieżka jest dość kręta z małymi podjazdami i zjazdami (mało płaskiego :-) Po prostu pięknie! Musicie to zobaczyć... Jestem mało przekonujący? Zajrzyjcie na stronę Jacka Zwolińskiego - http://www.drive.to/mtb (jego opis tej trasy jest opatrzony kilkoma zdjęciami) lub do naszej galerii :-)))

Po ostrej jeĄdzie należy się chwila odpoczynku. Idealne miejsce na "popas" znajdujemy po drodze, już w Puszczykowie - mały parking z kilkoma zadaszonymi ławkami i stolikami. Po odpoczynku jedziemy dalej - asfaltem w lewo do najbliższego skrzyżowania i w prawo. Docieramy do przejazdu kolejowego. Po drodze mijamy szereg sklepów spożywczych, cukierni (znakomite wyroby ;-) i kościół. Skręcamy w pierwszą ulicę w lewo i jedziemy nią aż do lasu, przed którym skręcamy w prawo - tak jak prowadzi droga. Znów musimy wyjechać na asfalt i przeciąć trasę do Mosiny. Po drugiej stronie z prawej zobaczymy drewnianą barierkę, a za nią szeroką leśną ścieżkę pnącą się w górę. Jesteśmy na żółtym szlaku.


Długo można by pisać jak jechać dalej, za którym drzewem skręcić, które krzaki ominąć i z której strony wyjechać na właściwą drogę. Nie będę tego robił. Najprawdopodobniej tak bardzo bym naściemniał, że nikt by z tego nic nie zrozumiał :-) Dlatego odsyłam wszystkich zainteresowanych albo do przestudiowania mapy tego odcinka, albo do dokładnej obserwacji szlaku. Pamiętajcie: poruszamy się szlakiem żółtym.


Po drodze musimy przeciąć starą drogę z płyt betonowych. Dalej jest łatwiej, jeśli chodzi o nawigację ;-) Jedziemy twardą drogą gruntową w lesie aż do Jarosławca. Za głazem narzutowym (znajduje się na nim tablica pamiątkowa ś.p. Franciszka Jaśkowiaka - gość pisał fajne przewodniki turystyczne) skręcamy w prawo i zjeżdżamy nad jezioro. Przed nami roztacza się piękny widok. Na niewielkiej plaży skręcamy w lewo. Wjechaliśmy na szlak zielony. Początkowo kilkadziesiąt metrów jedziemy ścieżką między drzewami, ale za chwilę szlak odbija mocno w górę. Podjazd jest bardzo stromy, nie tyle siłowy co techniczny (problemy z trakcją), ale można na niego wjechać. Na szczycie skręcamy w prawo. Po kilkuset metrach wyjeżdżamy z zarośli i znajdujemy się na polnej drodze biegnącej na skraju lasu. Cały czas zielonym szlakiem poruszamy się aż do Rosnówka.

Po minięciu pierwszych zabudowań dojeżdżamy do skrzyżowania, na którym prawie zawracamy w lewo. Wjechaliśmy na szlak czarny. Szeroka żużlowa droga prowadzi nas do Trzebawia. Wjeżdżamy na asfalt i po niedługim czasie musimy skręcić na skrzyżowaniu w lewo (szlak jest oznakowany). Po kilkuset metrach znów zanurzamy się w lesie. Dojeżdżamy szlakiem do Jeziora Dymaczewskiego.

Tam dochodzi również szlak niebieski. Zbliżamy się do jeziora. Wjeżdżamy do lasu. Trzymamy się czarnego szlaku. Po drodze napotykamy rzeczkę. Na szczęście nie musimy przez nią przeskakiwać. Należy odbić kilkanaście metrów w lewo, znajduje się tam mostek, a następnie powrócić na ścieżkę przy jeziorze. I znów chwila frajdy. Dróżka wije się między drzewami, raz w dół, raz w górę po korzeniach. Super! Wyjeżdżamy w Dymaczewie. Jedziemy szeroką piaszczystą drogą przez wieś. Po około 200 m skręcamy w lewo w aleję czereśniową. Jedziemy nią spory kawałek drogi przez pola. Wjeżdżamy do lasu. Czeka tam na nas dość długi zjazd, ale niestety po nim piaszczysty podjazd do wsi Górka.

Na pierwszym skrzyżowaniu skręcamy w prawo (szlak niebieski). Znów jedziemy polną drogą. Po wjechaniu do lasu należy rozejrzeć się za czerwonym szlakiem po lewej stronie. Prowadzi on do Jeziora Góreckiego. Ostatni stromy odcinek przed jeziorem to drewniane schody (nie radzimy zjeżdżać!). Dla czujących się na siłach radzimy przed schodami odbić w prawo w zarośla, przejechać paręnaście metrów i spróbować zjechać baaardzo stromą ścieżynką (dość trudne). Jezioro objeżdżamy niemalże dookoła. Po drodze można podziwiać jego piękno, z zamkową wyspą po środku (niedostępna dla bikerów). Po drodze można odpocząć na którejś z licznych ławeczek. Docieramy do szerokiej rynny, którą wjeżdżamy pod górę. Cały czas trzymając się czerwonego szlaku wyjeżdżamy na drogę asfaltową. Kierujemy się nią w prawo. Jedziemy nią kilkaset metrów, do pierwszego parkingu po lewej stronie. Od niego prowadzi leśna droga wzdłuż asfaltu, aż do trasy na Poznań. Jesteśmy w punkcie, w którym wjechaliśmy do WPN-u. Dalej staramy się dotrzeć do stacji kolejowej, przy której jest przejazd. Dla niestrudzonych zalecamy powrót tą samą drogą, którą przyjechaliśmy - nad Wartą. Dla bardziej zmęczonych pozostaje powrót pociągiem do Poznania.